Knut Hamsun - Na zarosnietych sciezkach, moje książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Knut Hamsun
Na zarośniętych ścieżkach
Pa gjengrodde stier
Wstęp
Oddajemy do rąk Czytelników książkę szczególną.
Na
zarośniętych ścieżkach
to ostatni utwór wielkiego norweskiego pisarza
Knuta Hamsuna, laureata Nagrody Nobla, książka, która stała się
duchowym testamentem twórcy. Powstawała ona w okresie od maja
1945 do czerwca 1948 roku. W tym czasie Knut Hamsun był
internowany, początkowo w szpitalu, a później w domu starców. Kilka
miesięcy na przełomie lat 1945 i 1946 spędził w Klinice Psychiatrycznej
w Oslo.
Knut Hamsun został bowiem po zakończeniu wojny oskarżony o
sprzyjanie faszyzmowi oraz kolaborację z Niemcami i wytoczono mu
proces za zdradę kraju. Pisarz miał wtedy 85 lat i prawie nie słyszał.
Władze nie zdecydowały się zamknąć tak sędziwego starca w więzieniu,
ponadto Hamsun był człowiekiem zbyt znanym. Do wybuchu drugiej
wojny światowej był wielkim, niekwestionowanym autorytetem
moralnym Norwegów, zbyt wiele także znaczył w świecie, by jego
stosunek do faszyzmu mógł pozostać nie osądzony, a „sprawa”
Hamsuna otwarta.
Nic jednak nie było proste ani oczywiste. Zarzucano pisarzowi
zdradę kraju, oskarżano go, że poparł nazizm, był bowiem
zwolennikiem teorii pangermanistycznej i nowego, germańskiego ładu
w Europie, że nie potępił Niemców za to, co robili w Norwegii i innych
krajach okupowanych. I tak w istocie było. Hamsun pisał artykuły
popierające nowy niemiecki ład, ale czy za samo pisanie karze się w
demokratycznym kraju więzieniem? Oskarżano go, że był członkiem
quislingowskiego Nasjonal Samling, partii faszystowskiej. On sam temu
zaprzeczał, a prokurator nie znajdował dostatecznych dowodów. W tej
sytuacji zrodził się ów niesłychany pomysł, by sędziwego pisarza
poddać badaniom psychiatrycznym dla sprawdzenia, czy jego
postępowanie nie było wynikiem jakiegoś defektu osobowości. Cztery
miesiące upokorzeń i udręki, które omal nie doprowadziły do
psychicznego załamania, i w rezultacie tego wydano opinię, że Knut
Hamsun nie jest ani nie był psychicznie chory, ale że jego „siły
psychiczne wciąż słabną”.
Nic się nie wyjaśniło, pisarz wrócił do domu starców, gdzie
pozostawał pod nadzorem i czekał, zaś władze działały na zwłokę.
Termin rozprawy wielokrotnie odraczano, pewnie w nadziei, że sprawa
rozwiąże się sama. Hamsun natomiast bardzo tego procesu chciał. Od
początku powtarzał, że gotów jest ponieść odpowiedzialność za
wszystkie swoje czyny. Chciał procesu, żeby móc publicznie
przedstawić swoje stanowisko, wyjaśnić swoje motywy i swój punkt
widzenia. Doszło do tego dopiero w grudniu 1947 roku. Sąd rejonowy w
Grimstad uznał Knuta Hamsuna winnym i na podstawie ustawy o
zdradzie kraju skazał na grzywnę, której wysokość była dla pisarza
rujnująca. W czerwcu 1948 roku Sąd Najwyższy zatwierdził wyrok sądu
pierwszej instancji i tym samym sprawa została oficjalnie zamknięta.
Ale przypadek Hamsuna był dla Norwegów problemem zbyt
bolesnym, by mógł go rozstrzygnąć sąd. Pytania i wątpliwości pozostały
i powracają do dzisiaj.
Utrata niepodległości była katastrofą, z którą większość narodu
norweskiego nie pogodziła się ani na moment. Ruch oporu działał
praktycznie od pierwszych dni okupacji, objął naprawdę ogromne rzesze
ludzi, zapisał piękne karty bezprzykładnego bohaterstwa, poniósł liczne
i bolesne ofiary. W tej sytuacji fakt, że w kraju powstał rząd
kolaboracyjny i że pewna – nieliczna, ale jednak – grupa Norwegów
przeszła na stronę okupanta, odbierano jako hańbę, której wybaczyć nie
można i nie wolno. Jak to się mogło stać? – pytano. Co sprawia, że w
chwilach narodowej próby niektórzy opowiadają się po stronie wroga?
Co innego zresztą tak zwani zwyczajni ludzie, mniej świadomi, bardziej
podatni na wpływy, ulegli wobec siły, p. zarażeni wreszcie, pragnący
ratować własną skórę, a co innego ktoś, kto mógł się stać sumieniem
narodu.
Jeśli nawet przestępstwo Hamsuna polegało tylko na tym, że pisał
artykuły popierające faszyzm – mówili ci, którzy go oskarżali – to i tak
wina jego jest ogromna. Był autorytetem moralnym, w najtrudniejszych
chwilach on powinien był wskazywać drogę. Nigdy się nie dowiemy, na
decyzjach ilu zwykłych ludzi zaważyła właśnie jego postawa.
Zastanawiano się nad tym, nie tylko zresztą w Norwegii, w latach
czterdziestych. Wtedy spory były gwałtowne. Dziś namiętności znacznie
przygasły, ale sprawa wciąż jest aktualna. Torkild Hansen, duński
pisarz, autor wielkiej pracy dokumentalnej
Proces Hamsuna
(1978)
powiada, że przypadek Hamsuna jest wyzwaniem także dla
współczesności, stanowi bowiem uniwersalny przykład tragicznej
zdolności człowieka do popełniania błędów w sytuacjach ostatecznych.
Knut Hamsun był i pozostanie jednym z największych twórców
literatury światowej. Jest wciąż wydawany i czytany, a w ostatnich
latach obserwuje się nawet swoisty renesans jego twórczości, zarówno w
Europie, jak i w innych regionach świata, zwłaszcza w Ameryce. Wciąż
wznawiana jest też książka
Na zarośniętych ścieżkach,
o której wybitny
norweski pisarz, Sigurd Hoel, powiedział: „Jako przejaw talentu książka
ta jest czymś w rodzaju cudu” (cyt. za: Aleksander Rogalski,
Knut
Hamsun,
Czytelnik, 1981).
Jest rok 1945
.
26 maja komisarz policji z Arendal przyjechał do Norholm i
nałożył 30-dniowy areszt domowy na moją żonę i na mnie. Nie zostałem
o tym uprzedzony. Żona oddała mu, na żądanie, moją broń. Potem
musiałem jeszcze napisać do komisarza, informując, że mam też dwa
duże pistolety z ostatniej olimpiady w Paryżu, i że może je odebrać,
kiedy zechce. Przy okazji napisałem, że domowego aresztu nie można
chyba rozumieć dosłownie, mam przecież gospodarstwo, pola daleko od
domu, trzeba tego doglądać.
W jakiś czas potem przyjechał posterunkowy z Eide i zabrał te
dwa pistolety.
*
14 czerwca zostałem przeniesiony z domu do szpitala w Grimstad,
kilka dni wcześniej żonę moją zabrano do kobiecego więzienia w
Arendal. Tak więc nie mogę już doglądać gospodarstwa. Pech chciał, że
na razie będzie tym wszystkim kierował tylko jeden młody chłopak. Ale
nie ma rady.
W szpitalu pewna młoda siostra zapytała mnie, czy chcę się zaraz
położyć – w „Aftenposten” napisano mianowicie, że „załamałem się i
wymagam opieki”. Dzięki ci, dziecko, ale nie jestem chory, odparłem,
nie ma w szpitalu zdrowszego człowieka ode mnie, jestem tylko głuchy!
Przyjęła to zapewne jako przechwałki, ale nie chciała wdawać się ze
mną w rozmowę. Nie, rozmawiać ze mną stanowczo nie chciała i tak
samo zachowywały się wszystkie siostry podczas całego mojego pobytu
w szpitalu. Jedyny wyjątek stanowiła przełożona pielęgniarek, siostra
Maria.
*
Kręcę się po terenie szpitala. Starszy budynek na wzniesieniu i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • motyleq.opx.pl