Kaye Marilyn - Replika 06 - Nieoczekiwane spotkanie, Książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kaye Marilyn
Nieoczekiwane spotkanie
Replika 06
Dla kuzynów z listopada 1998:
Alice Clerc, Augustina Clerc,
Zoe Huybrechts
Rozdział pierwszy
a stole kuchennym stały talerze z resztkami nie-
dzielnego śniadania, ale Erie nie zauwaŜał ich, mimo
Ŝe on i Tasha juŜ dawno powinni byli zanieść je do
zlewu. Chłopiec oglądał rozłoŜony na blacie prospekt
reklamowy. Jego treść znał juŜ praktycznie na pamięć,
ale nie mógł się napatrzyć na zamieszczone w nim
kolorowe zdjęcia.
Jedno zafascynowało go szczególnie. Widać było na
nim przechylony ponton, unoszący się na rwącej rzece.
Dwaj chłopcy i dziewczyna, z wiosłami w rękach,
przedzierali się przez wzburzoną kipiel. Fotografowi
znakomicie udało się uchwycić napiętą atmosferę
chwili. Po plecach Erica przeszedł przyjemny dreszcz
emocji.
Siostra zajrzała mu przez ramię.
7
N
-
Co ci ludzie robią? - spytała.
-
Spływają górską rzeką. Kurczę, nie mogę się
doczekać, kiedy i ja zrobię coś takiego.
-
Dlaczego?
-
Bo to jest rewelacyjne! Niesamowite przeŜycie!
-
E tam, niesamowite - skwitowała dziewczyna. -
Ten ponton wygląda, jakby miał się zaraz wywrócić.
Pewnie dwie sekundy po zrobieniu zdjęcia te dzieciaki
wpadły do wody i się utopiły.
Erie Ŝachnął się.
-
Wcale się nie utopiły, Tasba. Jeszcze nikt nie
zginął na obozach Dzikiej Przygody.
-
Jak dotąd - rzuciła jego siostra posępnym tonem. -
Zawsze musi być ten pierwszy raz. A propos, będę
mogła wziąć sobie twoją wieŜę, jeśli się utopisz?
Chłopiec puścił to pytanie mimo uszu i wskazał jej
inne zdjęcie.
-
Widzisz tę dziewczynę? Na pewno nie jest od
ciebie starsza, a zobacz tylko, co robi.
-
Wspina się. No i co z tego?
-
Nie chciałabyś zdobywać najwyŜszych szczytów?
- Nie - ucięła rozmowę Tasha i wyszła z kuchni.
Erie westchnął. W gruncie rzeczy nie obchodziło
go, czy siostra pojedzie na ten obóz, czy nie, lecz Amy
uparła się, by wziąć ją ze sobą. Nie miał więc wyjścia i
od dłuŜszego czasu usilnie starał się namówić Tashę do
wyjazdu. Niestety, była zdeklarowaną doma-torką.
Po raz pierwszy usłyszał o Dzikiej Przygodzie we
wrześniu, od kolegów ze szkoły, którzy właśnie wrócili
z letniej wyprawy, w czasie której chodzili po górach i
skałach. Od tamtej pory trwał w postanowieniu, by
doświadczyć tego samemu. Dzika Przygoda propono-
8
wata nastolatkom wyjazdy w góry, na pustynię, a takŜe
spływy pontonami, odbywające się na obszarze całych
Stanów Zjednoczonych i Kanady. Wśród oferowanych
atrakcji były wspinaczki górskie, nurkowanie, jazda na
nartach i pływanie na wszelkiego rodzaju łodziach.
Wyprawy mogły trwać od jednego weekendu aŜ po
cały miesiąc.
Erie nie od razu zaczął namawiać rodziców, by
pozwolili mu na taki wyjazd. Dokładnie wszystko
zaplanował. Najpierw zebrał dostępne informacje o Dzi-
kiej Przygodzie oraz pochlebne opinie na jej temat,
wydane przez znane organizacje młodzieŜowe. Udało
mu się nawet znaleźć film dokumentalny, przedstawia-
jący uroki wakacji spędzonych na łonie natury. Uzbro-
jony w to wszystko oraz w numery telefonów rodziców,
których dzieci uczestniczyły juŜ w wyjazdach organi-
zowanych w ramach Dzikiej Przygody, przedstawił
rodzicom swój plan.
Nakreślił cele tych imprez, opowiedział o nacisku
kładzionym przez organizatorów wypraw na rozwijanie
ambicji, pewności siebie, zaradności i odpowiedzial-
ności uczestników. Rodzice byli pod wraŜeniem. Erie
przezornie nie wspomniał, Ŝe on osobiście zamierza
przede wszystkim dobrze się bawić.
Ktoś zapukał w szybę. Chłopiec podniósł głowę i
otworzył tylne drzwi. Na progu stała Amy.
-
Co robisz? - spytała, wchodząc do kuchni.
-
Oglądam prospekt -przyznał, nieco zawstydzony.
-
Znowu? - Jej uśmiech świadczył o tym, Ŝe dos-
conale go rozumiała. Podsunęła sobie krzesło, usiadła
obok Erica i zaczęła przeglądać zdjęcia. - Pony śl,
jeszcze tydzień, i to my będziemy na ich niejscu.
9
-
Ciągle jeszcze trudno mi uwierzyć, Ŝe matka
puściła cię na ten obóz.
-
Szczerze mówiąc, nadal niejest zbyt zadowolona -
powiedziała Amy. Nancy Candler była nieco nadopie-
kuńcza, bardziej niŜ inne matki, ale Erie znał tego
przyczynę. Jej córka nie była zwyczajną dziewczyną.
-
Wiesz, prawdopodobnie będziesz bezpieczniejsza
na tym odludziu niŜ tu, w Los Angeles - zauwaŜył. -
Znajdziemy się na zupełnym pustkowiu. Te bandziory
nie będą mogły cię obserwować.
-
To prawda - przyznała Amy. -- Ale moja mama
denerwuje się z tych samych powodów co zwykli
rodzice. ŁaŜenie po skałach, spływ pontonem... to
niebezpieczne sporty.
-
Dla ciebie? - spytał chłopiec z niedowierzaniem. -
NiemoŜliwe.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- MoŜliwe, moŜliwe. Wiesz, nie jestem nieznisz
czalna.
-' Tylko Ŝe trochę trudniej cię uszkodzić niŜ innych
ludzi - przekomarzał się z nią Erie. - Co stanie się z
klonem, który spadnie w przepaść?
- Połamie sobie kości jak wszyscy. W końcu jestem
człowiekiem. Tyle Ŝe... tyle Ŝe... - Zająknęła się, jakby
nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa, którym mog
łaby siebie opisać.
Erie pospieszył jej z pomocą.
- Silniejsza. Mądrzejsza i szybsza. śe nie wspo
mnę o tym, Ŝe masz lepszy słuch i wzrok niŜ zwykli
ludzie. ,
Amy nie mogła temu zaprzeczyć.
-
Mów trochę ciszej - szepnęła.
-
Moich rodziców nie ma - zapewnił ją chłopiec. -
10
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • motyleq.opx.pl