Kapuscinski Ryszard - Cesarz 1, dokument

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zapomnij o mnieto wszystko zgas�oOj, Negus NegestiRatuj Abisyni�Bo s� zagro�onePo�udniowe linie,A na p�noc od MakaleOj, niedobrze tam jest wcale.Negus, NegusDaj mi kule, daj mi prochObserwuj�c zachowanie si� poszczeg�lnychkur w kurniku przekonamy si�, �e ni�sze ran-g� kury s� dziobane i ust�puj� miejsce wy�-szym rang�. W idealnym wypadku wyst�pujejednoszeregowa lista rang, na pocz�tku kt�rejstoi nadkura dziobi�ca wszystkie inne, z ko-lei te, kt�re s� w �rodku listy, dziobi� ni�szerang�, respektuj� za� wy�ej postawione. Nako�cu znajduje si� kura kopciuszek, kt�ra mu-si ust�powa� wszystkim.(Adolf Remane - Swoiste drogi kr�gowc�w)Cz�owiek przyzwyczaja si� do wszystkiego, je-�eli tylko osi�gnie w�a�ciwy stopie� uleg�o�ci.(C.G. Jung)DELPHINUS, gdy chce zasypia�, po wierzchuwody p�ywa, zadrzymawszy, na dno morskiez wolna si� spuszcza, tam sob� o dno uderze-niem obudzony, znowu na wierzch wody wy-p�ywa, wyp�yn�wszy zasypia, y znowu na dnopuszczony, tym�e sposobem ocuca si�, a takw ruchu za�ywa spoczynku.(Benedykt Chmielowski - Nowe Ateny albo Akademiawszelkiej Sciencyi pe�na)Wieczorami sZuka�em tych, kt�rzy znali dw�r cesa-rza. Kiedy� byli lud�mi pa�acu albo mieli tam prawo wst�pu.nie zosta�o ich wielu. Cz�� zgin�a rozstrzelana przez pluto-ny egzekucyjne. Inni uciekli za granic� albo siedz� w wi�zie-niu znajduj�cym si� w lochach tego samego pa�acu: z salo-n�w str�cono ich do piwnic. Byli te� tacy, kt�rzy ukrywaj�si� w g�rach albo �yj� w klasztorach przebrani za mnich�w.Ka�dy stara si� przetrwa� na sw�j spos�b, wedle dost�pnychmu mo�liwo�ci. Tylko garstka pozosta�a w Addis Abebie,gdzie - okazuje si� - 'naj�atwiej zmyli� czujno�� w�adz.Odwiedza�em ich, kiedy by�o ju� ciemno. Musia�emzmienia� samochody i przebrania. Etiopczycy s� g��boko nie-ufni i nie chcieli uwierzy� w szczero�� mojej intencji: mia-�em zamiar odnale�� �wiat, kt�ry zosta� zmieciony karabina-mi maszynowymi Czwartej Dywizji. Te karabiny s�� zamon-towane na ameryka�skich jeepach, obok siedzenia kierowcy.Obs�uguj� je strzeky, kt�rych zawodem jest zabijanie. Z ty-�u siedzi �o�nierz, ten odbiera przez radiostacj� rozkazy. Po-niewa� jeep jest odkryty, kierowca, strzelec i radiotelegrafi-sta maj� ciemne, chroni��e przed kurzem, motocyklowe oku-lary przys�oni�te okapem he�mu. A wi�c nie wida� ich ocz�w,a hebanowe, zaro�ni�te szczecin� twarze s� bez wyrazu. Tetr�jki w jeepach s� tak obyte ze �mierci�, �e ich kierowcy pro-wadz� wozy w spos�b samob�jczy, z najwy�sz� szybko�ci�wchodz� w gwa�towne zakr�ty, je�d�� ulicami pod pr�d, wszy-stko rozpryskuje si� na boki, kiedy nadci�ga taka rakieta. Le-piej nie wchodzi� im w pole ostrza�u. Z radiostacji, kt�re trzy-ma na kolanach ten z ty�u, rozlegaj� si� w�r�d trzask�w i pis-k�w nerwowe g�osy i krzyki. nie wiadomo, czy kt�re� z tychochryp�ych be�kota� nie jest rozkazem do otwarcia ognia.Lepiej znikn��. Lepiej skr�ci� w boczn� uliczk� i przecze-ka�.Teraz zag��bi�em si� w kr�te i pe�ne b�ota zauiki tra-fiaj�c do dom�w, kt�re na zewn�trz sprawia�y wra�enie, �es� opuszczone i �e nikt w nich nie mieszka. Ba�em si�: domyte by�y obserwowane i mog�em wpa�� razem z ich mieszka�-cami. Bardzo to mo�liwe, poniewa� cz�sto przeczesuj� jaki�zau�ek miasta, a nawet ca�e dzielnice w poszukiwaniu broni,wywrotowych ulotek i ludzi starego re�imu. Wszystkie domypodpatruj� si� teraz nawzajem, podgl�daj� si�, w�sz�. To woj-na domowa, tak ona wygl�da. Usiad�em blisko okna, a oni za-raz - prosz� zmieni� miejsce, jest pan widoczny z ulicy, wten spos�b �atwo w pana trafi�. Przeje�d�a samoch�d, zatrzy-muje si�, s�ycha� strza�y. Kto to by� - oni czy tamci? A kimdzisiaj s� oni, a kim nie-oni, ci inni, kt�rzy s� przeciw tam-tym, bo s�t za tymi? Samoch�d odje�d�a, szczekaj� psy, ca��noc w Addis Abebie szczekaj� psy, jest to psie miasto, pe�neps�w rasowych i zdzicza�ych, sko�tunionych, zjadanych przezrobactwo i malari�.Niepotrzebnie powtarzaj�, abym uwa�a�: �adnychadres�w ani nazwisk, ani nawet nie opisywa� twarzy, ani �ewysoki, �e niski, �e chudy, czo�o jakie, �e r�ce mu, �e spojrze-nie, a nogi to, kolana, ju� nie ma przed kim na kolanach.F. To by� ma�y piesek rasy japo�skiej. Nazywa� si�Lulu. Mia� prawo spa� w �o�u cesarskim. W czasie r�nychceremon�� ucieka� cesarzowi z kolan i siusia� dygnitarzom nabuty. Panom dygnitarzom nie wolno by�o drgn�� ani zrobi��adnego gestu, kiedy poczuli, �e maj� mokro w bucie. Moj�funkcj� by�o chodzi� mi�dzy stoj�cymi dygnitarzami i ociera�im mocz z but�w. Do tego s�u�y�a �ciereczka z at�asu. To by�omoim zaj�ciem przez dziesi�� lat.L.C.:Cesarz spa� w �o�u z jasnego orzecha, bardzo obszer-nym. By� tak drobny i kruchy, �e ledwie go si� widzia�o, gi-n�� w po�cieli. Na staro�� zmala� jeszcze bardziej, wa�y� pi��-dziesi�t kilo. Jad� coraz mniej i nigdy nie pi� alkoholu. Szty-wnia�y mu kolana i kiedy by� sam, pow��czy� nogami i ko-�ysa� si� na boki, jakby szed� na szczud�ach, ale kiedy wie-dzia�, �e kto� na niego patrzy, najwi�kszym wysi�kiem zznu-sza� mi�nie do pewnej elastyczno�ci, tak aby poruszanie si�jego by�o godne i aby posta� imperialna mog�a utrzyma� si�w mo�liwie nienagannym pionie. Ka�dy krok by� walk� mi�-dzy pow��czeniem a godno�ci�, mi�dzy przechy�em a pionem.Dostojny pan nigdy nie zapomina� o swoim starczym defek-cie, kt�rego nie chcia� ujawnia�, aby nie os�abi� presti�u i po-wagi Kr�la Kr�l�w. Ale my, s�u�ba sypialni, kt�rzy mogli�mygo podgl�da�, wiedzieli�my, ile wysi�k�w kosztuj� go te sta-rania. Mia� zwyczaj sypia� kr�tko i wstawa� wcze�nie, kiedyna dworze by�o jeszcze ciemno. W og�le sen traktowa� jakoostateczno�� niepotrzebnie zabieraj�c� mu czas, kt�ry wola�byprzeznaczy� na rz�dzenie i reprezentacj�. Sen to by� prywat-ny, kameralny wtr�t w �ycie, maj�ce up�ywa� w�r�d deko-racji i �wiate�. Dlatego budzi� si� jak gdyby niezadowolonyz tego, �e spa�, zniecierpliwiony samym faktem spania, i do-piero dalsze czynno�ci dnia przywraca�y mu wewn�trzn� r�w-nowag�. Dodam jednak, �e cesarz nigdy nie objawia� najmniej-szego zdenerwowania, gniewu, z�o�ci czy frustracji. Mog�obysi� zdawa�, �e takich stan�w nigdy nie doznaje, �e ma nerwyzimne i martwe jak stal albo �e nie ma ich wcale. By�a tocecha wrodzona, kt�r� pan nasz umia� rozwin�� i wydosko-nali� w my�l zasady, �e w polityce nerwy s� oznak� s�abo�ci,kt�ra stanowi zach�t� dla przeciwnik�w i o�miela podw�ad-nych do pok�tnego dowcipkowania. A pan wiedzia�, �e dow-cip to niebezpieczna forma opozycji, i dlatego trzyma� swoj�psychik� w nienagannej normie. Wstawa� o czwartej, o pi�-tej, a gdy wyje�d�a� z wizyt� za granic�, nawet o trzeciej wnocy. P�niej, kiedy robi�o si� w kraju coraz gorzej, corazcz�ciej wyje�d�a�, ca�y pa�ac zajmowa� si� tylko szykowa-niem cesarza do nowych podr�y. Po przebudzeniu naciska�dzwonek przy nocnym stoliku - na ten d�wi�k czeka�a ju�czuwaj�ca s�u�ba. W pa�acu zapalano �wiat�a. By� to sygna�dla cesarstwa, �e najdostojniejszy pan rozpocz�� nowy dzie�.Y.M.:Cesarz rozpoczyna� dzie� od s�uchania donos�w. Nocjest niebezpieczn� por� spiskowania i Hajle Sellasje wiedzia�,�e to, co dzieje si� w nocy, jest wa�niejsze od tego, co dziejesi� w dzie�, w dzie� mia� wszystkich na oku, a w nocy by�oto niemo�liwe. Z tego te� powodu przyk�ada� do rannych do-nos�w wielkie znaczenie. Tu chcia�bym wyja�ni� jedn� rzecz:czcigodny pan nie mia� zwyczaju czytania. Dla niego nie ist-nia�o s�owo pisane i drukowane, wszystko trzeba by�o refe-rowa� mu ustnie. Pan nasz nie mia� szk�, jego jedynym nau-czycielem - i to tylko w dzieci�stwie - by� francuski jezuitamonsignore Jerome, p�niejszy biskup Hararu i przyjaciel po-ety Arthura Rimbauda. Duchowny ten nie zd��y� wpoi� ce-sarzowi nawyku czytania, co zreszt� by�o tym trudniejsze, �eHajle Sellasje ju� od lat ch�opi�cych zajmowa� odpowiedniestanowiska kierownicze i nie mia� czasu ma systematyczne lek-tury. Ale wydaje mi si�, �e chodzi�o nie tylko o brak czasui nawyku. Zwyczaj ustnego referowania mia� t� zalet�, �e wrazie potrzeby cesarz m�g� o�wiadczy�, i� dostojnik taki toa taki doni�s� mu zupe�nie co innego, ni� mia�o to miejsce wrzeczywisto�ci, a ten nie m�g� broni� si� nie maj�c �adnegodowodu na pi�mie. Tak wi�c cesarz odbiera� od swoich pod-w�adnych nie to, co oni mu m�wili, ale to, co jego zdaniempowinno by� powiedziane. Czcigodny pan mia� swoj� koncep-cj� i do niej dopasowywa� wszystkie sygna�y dochodz�ce z oto-czenia. Podobnie by�o z pisaniem, bo monarcha nasz nie tylkonie korzysta� z umiej�tno�ci czytania, ale tak�e nic nie pisa�i niczego w�asnor�cznie nie podpisywa�. Cho� rz�dzi� przez p�wieku, nawet najbli�si nie wiedz�, jak wygl�da� jego podpis.W godzinach urz�dowania przy cesarzu obecny by� zawszeminister pi�ra, kt�ry notowa� wszystkie jego rozkazy i pole-cenia. Wyja�ni� tu, �e w czasie roboczych audiencji dostojnypan m�wi� bardzo cicho, ledwie tylko poruszaj�c wargami. Mi-nister pi�ra stoj�c o p� kroku od tronu zmuszony by� przy-bli�a� ucho do ust imperialnych, aby us�ysze� i zanotowa� de-cyzj� cesarza. W dodatku s�owa cesarza by�y z regu�y niejas-ne i dwuznaczne, zw�aszcza w�wczas, gdy nie chcia� zaj�� wy-ra�nego stanowiska, a sytuacja wymaga�a, aby da� swoj� opi-ni�. Mo�na by�o podziwia� zr�czno�� monarchy. Zapytany przezdostojnika o decyzj� imperialn�, nie odpowiada� wprost, aleodzywa� si� g�osem tak cichym, �e dociera� tylko do przysu-ni�tego blisko, jak mikrofon, ucha ministra pi�ra. Notowa� onsk�pe i mgliste pomruki w�adcy. Reszta by�a ju� tylko kwe-sti� interpretacji, a ta by�a spraw� ministra, kt�ry nadawa�decyzji form� pisemn� i przekazywa� j� ni�ej. Ten, kto kie-rowa� ministerstwem pi�ra, by� najbli�szym zaufanym cesa-rza i mia� pot�n� w�adz�. Z tajemnej kaba�y s��w monar-szych m�g� on uk�ada� dowolne decyzje. Je�eli posuni�cie ce-... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • motyleq.opx.pl