Kaitlyn O'Connor Mroczne Przesilenie+, HARLEQUIN Gorący Romans, romans ;-)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kaitlyn O'Connor
Mroczne Przesilenie
Doktor Rhea Landon wiedziała, że została zaciągnięta do Więzienia
Phobos, żeby w nim zginąć. Było to najbardziej znane więzienie w układzie
słonecznym i jedyne z którego nie da się uciec. W Więzieniu Phobos
przetrzymywano najbardziej niebezpiecznych drapieżników z układu
słonecznego, a ci którzy przetrwali więcej niż rok, byli najgorszymi z
najgorszych.
Zawleczona na arenę, gdzie dyrektor więzienia organizował walki
gladiatorów, ku uciesze pracowników i więźniów, została przykuta nago do
słupka, zaoferowana jako nagroda dla zwycięzcy: czyli najbardziej brutalnego
pomiędzy nimi.
Kiedy opadł kurz, ostatnim stojącym mężczyzną był John Raathe, zwany
Lodowym Człowiekiem.
Ostrzeżenia: książka zawiera plastyczne opisy seksu i seks między wieloma
partnerami.
Rozdział 1
- Cipka! Cipka! Cipka!
Wrzaski z tego, co zdawało się być setką gardeł i najpewniej tym właśnie było,
zaczęły się od kilku głosów strażników, którzy zawlekli Rheę przez pancerne drzwi
będące jedynym wejściem do ogromnego pomieszczenia. Zanim została zaciągnięta na
środek areny, skandowała to już większość więźniów i stało się ogłuszającym wrzaskiem.
Od kiedy została aresztowana strach został wyparty przez szok. Aż do chwili w
której została zaciągnięta na arenę, Rhea była otępiała na wszystko co działo się wokół
niej. Wrzask tłumu rozbił ochronny kokon, a strach po raz kolejny wbił pazury w jej
żołądek i gardło, przerażając ją tak, że ledwie była w stanie odetchnąć, czy przełknąć.
Nie wiedziała, co mieli na myśli wrzeszcząc tak. I na pewno nie chciała wiedzieć.
Próbowała jak tylko była w stanie znów owinąć się w szok, po prostu zablokować
dźwięki dochodzące do jej umysłu, zablokować się na wszystkie myśli.
Wiedziała, że została tu przysłana, żeby zginąć. I to najprawdopodobniej stanie się
dzisiaj, w najbardziej przerażający sposób.
Przez jej głowę przemknęły wyobrażenia tego co może się stać, jeżeli ta horda
przedrze się przez marne ogrodzenie, jakim oddzielona była arena od publiczności,
dopadnie do niej i rozerwie ją na strzępy, ale przełknęła z trudem i odepchnęła te myśli
tak szybko jak tylko była w stanie.
To były zwierzęta. Jakakolwiek pozostałość człowieczeństwa jaką mieli, zanim
znaleźli się w Więzieniu Phobos została wydarta z nich biciem, torturami, czy po prostu
zniknęła przytłoczona ciężką pracą. Nie byli po prostu odpadkami ze społeczeństwa.
Byli najsilniejszymi odpadkami, ponieważ przeciętne życie więźnia w Phobos wynosiło
sześć miesięcy. Tych kilkoro, którzy przetrwali rok, było najgroźniejszymi drapieżnikami
w układzie słonecznym.
Pomimo strachu jaki przeszedł przez nią, drenując ją z sił, tak że drżała od głowy
do stóp, jakby miała febrę, uniosła głowę, kiedy zatrzymali się po środku olbrzymiego
pomieszczenia, przyglądając się tłumowi. Zdawało jej się, że serce zatrzymało się jej w
piersi, kiedy pomiędzy widzami zobaczyła kobietę. Strumień nadziei podążył za tym
widokiem, sprawiając, że jej serce przyspieszyło.
Ignorując mężczyzn, którzy teraz ją ciągnęli, a także tych na trybunach,
desperacko szukała więcej kobiecych twarzy pomiędzy tłumem, tak skupiona na
gorączkowych poszukiwaniach chociaż oznaki, że jest nadzieja na przeżycie, że dopiero
po kilku chwilach zorientowała się, że jest wleczona. Nawet teraz to reakcja tłumu, a nie
swoje własne odczucia dało jej wskazówkę co do zachowania strażników. Krzyknęła,
kiedy zorientowała się, że zrywają z niej ubrania. Biła ich i drapała paznokciami, kiedy
doszło do niej, że rozbierając ją pchną więźniów w jeszcze większe szaleństwo. Jeden z
mężczyzn uderzył ją w twarz, natychmiast ją uspokajając. Była zbyt oszołomiona, żeby
czuć jakikolwiek ból, ale uderzenie uniemożliwiło nawet najmniejszą szarpaninę z nimi,
żeby chciażby ich spowolnić. Kiedy doszła do siebie zorientowała się, że jest naga.
Jak się obawiała, więźniowie wrzeszczeli jeszcze głośniej, skacząc na swoich
miejscach. Spodziewając się w każdej chwili, że strażnicy utracą całkowitą kontrolę i
więźniowie stratują arenę, zesztywniała kiedy zobaczyła że jeden z więźniów przepycha
pomiędzy nimi i kieruje się do płotu elektrycznego. Zaskoczenie przeszło przez nią,
kiedy pozostali nie dołączyli do niego. Ale za chwilę zobaczyła dlaczego. Kiedy
mężczyzna uderzył w płot, elektryczność zaiskrzyła niebieskim i białym światłem. Odór
palonego mięsa wypełnił jej nozdrza i usta. Widok był jeszcze gorszy niż zapach. Nie
mogła oderwać spojrzenia od przerażającego spektaklu. Zadławiła się i straciła
panowanie nad żołądkiem.
Rozjuszony, że został pobrudzony ostatnim posiłkiem ich więźnia, mężczyzna,
który wcześniej ją uderzył, pchnął ją tak, że padła płasko na plecy. Poślizgnęła się, zanim
udało się jej wstać i poczuła jak nierówna kamienna podłoga obciera jej plecy, pośladki i
tylną część jej ramienia.
Albo ból od uderzenia rozproszył ją, albo wyrzuciła z żołądka wszystko co miała.
Mdlenie ustąpiło.
Jęcząc przeturlała się na bok, splunęła na ziemię, starając się pozbyć paskudnego
smaku z ust. Strażnicy znów ją chwycili, na wpół ciągnąc ją, na wpół niosąc do słupa, a
potem przykuli jej ręce do grubego łańcucha przymocowanego na słupie ponad jej
głową.
Poczuła jak miękną jej nogi. Zadrżały, kiedy strażnicy odsunęli się. Kolana się pod
nią ugięły. Ból eksplodował w ramionach, łokciach i nadgarstkach, które naciągnęły się
od wagi jej ciała.
Wyrwał się jej jęk bólu i szamotała się, żeby stanąć pewniej na nogach, opierając
się plecami o słup.
W czasie kiedy ona starała ustawić się tak, żeby złagodzić ból do stłumionego
rwania i rozejrzeć się, usmażone resztki więźnia spadły z ogrodzenia. Przez kilka chwil
wpatrywała się w ciemniejący punkt poniżej ogrodzenia, a potem oderwała spojrzenie,
żeby zobaczyć, strażników stających przy bramie na końcu, wpuszczających więźniów na
arenę.
Uderzył w nią strach, ale przeżyła teraz tak wiele szoków. Jej umysł odmówił
odsunięcia jej od zagrożenia, tak jak stało się to wcześniej. Obrazy mężczyzn,
przebiegających tą przestrzeń i gwałcących ją, przebiegły przez jej głowę. Kilka chwil
zajęło jej zorientowanie się, że mężczyźni wchodzą na arenę w miarę spokojnie i
dobierają się w pary.
Rozległ się głos, brzmiący jak głos boga, który przeciął hałas setek głosów
krzyczących i wrzeszczących.
- Ludzie, świeży kawałek cipki! Ten wspaniały kawałek cipki może być twój, jeżeli
będziesz na tyle mężczyzną, żeby po niego sięgnąć! Dziesięć rund. Ostatni stojący
mężczyzna zgarnia nagrodę!
Zanim mózg Rhei mógł przetłumaczyć to co usłyszała, rozproszyły ją odgłosy
uderzeń. Jej głowa sama zwróciła się w stronę dźwięków.
Nic nie rozumiejąc wpatrywała się w szamoczący się na arenie tłum mężczyzn,
całkowicie niezdolna pojąć co się dzieje, podczas kiedy oni okładali się nawzajem
pięściami. W ciągu kilku chwil polała krew i jaskrawo czerwone krople poleciały we
wszystkie strony.
Czas wydawał się stać w miejscu. Walczący poruszali się niemalże jak w
zwolnionych tempie, tworząc coś w rodzaju makabrycznego tańca, machając
ogromnymi, muskularnymi ramionami i pięściami jak ogromne młoty. Kilku poleciało do
tyłu, upadając na nierówną podłogę i znów porywając się na nogi. Inni wydawali się
zaprzeczać prawom grawitacji, pozostając nadal na nogach, podczas kiedy ich twarze i
klatki piersiowe były okładane pięściami, a oni poruszali się jak kukły uwiązane na linie,
lub worki bokserskie.
Rozległ się dźwięk syreny, przechodząc przez Rheę jak prąd. Prawie natychmiast
na arenę uderzyły strumienie wody, powalając mężczyzn, a potem kotłując nimi na
kamiennej podłodze. Strumień wody uderzył też w nią, zbijając ją z nóg. Utrzymywana
przez łańcuch zakołysała się, niezdolna zaczerpnąć tchu, przytłoczona lodowatą wodą.
Kiedy to się skończyło, poczuła, jakby jej skóra była poharatana. Ból
promieniował do mózgu ze wszystkich stron. Dysząc złapała oddech, szarpała się na
nogi, żeby złagodzić ból w ramionach. Kiedy opanowała się na tyle, by zwrócić uwagę na
innych, zobaczyła, że wielu mężczyzn już stoi na nogach. Strażnicy wydawali się
wywlekać pozostałych z areny, przez drzwi którymi ona weszła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]