Kaysen Susanna - Przerwana lekcja muzyki[JoannaC], Dramat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
SUSANNA KAYSEN
PRZERWANA LEKCJA MUZYKI
Susanna Kaysen urodziła się w 1948 roku w Cambridge, w stanie Massachusetts.
Napisała dwie powieści:
Asa, as I Know Him
oraz
Far Afield.
Praca nad tą ostatnią książką
wywołała w niej wspomnienia z prawie dwuletniego pobytu w szpitalu psychiatrycznym
McLean. Z pomocą prawnika wydobyła ze szpitalnego archiwum swoją
trzystupięćdziesięciostronicową kartotekę. Wkrótce powstała
Przerwana lekcja muzyki.
W 1967 roku, po sesji terapeutycznej z psychiatrą, którego nigdy wcześniej nie
widziała na oczy, Susanna Kaysen została wsadzona do taksówki i odwieziona do szpitala
psychiatrycznego McLean. Większość czasu z dwóch kolejnych lat swego życia Kaysen
spędziła na oddziale psychiatrycznym dla nastolatek, w szpitalu, który słynął ze swej
niepośledniej klienteli. Byli tam: Sylvia Plath, Robert Lowell, James Taylor i Ray Charles.
Przerwana lekcja muzyki
jest rzetelną i wnikliwą pracą, która każe zastanowić się nad
utrwalonymi przez nas definicjami normalności i nienormalności. Jest to książka szczera,
wzruszająca i chwytająca za serce, a zarazem dowcipna i zmuszająca do myślenia.
KU TOPOGRAFII WSZECHŚWIATA RÓWNOLEGŁEGO
Ludzie pytają: jak tam trafiłaś? W rzeczywistości chcą wiedzieć, czy ich może spotkać
to samo. Nie potrafię dać odpowiedzi na to ukryte pytanie. Mogę powiedzieć jedno: to nie jest
trudne.
Tak jak nietrudno jest ześlizgnąć się w objęcia wszechświata równoległego. Tyle ich
jest wokół nas: świat obłąkańców, świat przestępców, świat niepełnosprawnych, świat
konających, a może i świat zmarłych. Te światy istnieją równolegle obok naszego i są do
niego podobne, ale nie są jego częścią.
Georgina, przyjaciółka, z którą dzieliłam szpitalny pokój, ześlizgnęła się
błyskawicznie i absolutnie - jeszcze kiedy chodziła do trzeciej klasy ogólniaka. Siedziała w
kinie, oglądając film, gdy nagle przez jej głowę przetoczyła się potężna fala ciemności. Cały
świat zniknął jej z oczu na kilka minut. Wiedziała, że zwariowała. Rozejrzała się, chcąc
sprawdzić, czy pozostałych widzów spotkało to samo, ale nie, wszyscy siedzieli spokojnie,
pogrążeni w toczącej się na ekranie akcji. Wybiegła z kina, gdyż ciemność panująca w kinie
połączona z ciemnością, jaka zapadła w jej głowie, była nie do zniesienia.
- I co potem? - zapytałam ją.
- Potem dużo ciemności - odpowiedziała. Jednak większość ludzi przekracza granicę
stopniowo, robiąc w delikatnej membranie rozpostartej pomiędzy tu i tam szereg nakłuć,
zanim wreszcie ukaże się duże otwarcie. A któż potrafi oprzeć się, widząc otwarcie?
We wszechświecie równoległym prawa fizyki zostają zawieszone. Co leci w górę,
niekoniecznie musi upaść, ciało w spoczynku wcale nie musi w spoczynku pozostawać, nie
każda akcja wyzwala równorzędną i odwrotną reakcję. Również czas nie jest ten sam.
Może pędzić w kółko, może płynąć wstecz, może też niepostrzeżenie przemknąć od
teraz do kiedyś. Sama struktura molekularna ciała stałego jest bardzo płynna: stoły mogą się
stać zegarami, twarzami albo kwiatami.
Jednak o tym wszystkim dowiadujesz się później.
Jeszcze jedną przedziwną cechą wszechświata równoległego jest to, że choć z
zewnątrz pozostaje niewidzialny, to kiedy już trafi się do jego wnętrza, ciągle widać świat, z
którego się przybyło. Świat ten niekiedy wygląda groźnie i potężnie, trzęsie się jak olbrzymia
góra gęstej galarety, ale czasami jest zminiaturyzowany i maleńki, kusząco błyszczy i wiruje
po swojej orbicie. Jednak w żadnym z obu tych przypadków nie sposób go nie zauważać.
Z każdej celi na Alcatraz widać przez okno San Francisco.
TAKSÓWKA
- Masz pryszcz - powiedział lekarz. Miałam nadzieję, że nikt nie zauważy.
- Wyciskałaś go - ciągnął dalej. Kiedy obudziłam się tamtego ranka - odpowiednio
wcześnie, by nie spóźnić się na umówione spotkanie - mój pryszcz osiągnął ten stan
uzasadnionej nadziei, w którym błagał wręcz o wyciśnięcie; wołał i wzdychał tęsknie do
wolności. Oswobadzając go spod małej, białej kopułki, wyłuskując go do pierwszej krwistej
kropelki, poczułam, że należycie spełniłam swój obowiązek. Zrobiłam wszystko, co dla
pryszcza można było w tej sytuacji zrobić.
- Wyciskałaś, bo coś ci się w sobie nie spodobało - mówił dalej lekarz. Przytaknęłam.
Wyglądało na to, że będzie o tym mówił, dopóki nie przyznam mu racji, więc przytaknęłam.
- Masz chłopaka? Znowu przytaknęłam.
- Sprawia ci kłopoty? - Tak naprawdę to nie było pytanie, właściwie tym razem on
przytaknął za mnie. - Coś ci się w sobie nie spodobało - powtórzył. Uniósł się nagle zza
biurka i ruszył w moim kierunku. Był ciemnym, dość tęgim mężczyzną postawnym, z
widocznym już brzuszkiem, pod którym zaciskał się pasek od spodni.
- Potrzebny ci odpoczynek - oświadczył. Rzeczywiście, przydałby mi się odpoczynek,
tym bardziej że musiałam bardzo wcześnie wstać, aby przybyć punktualnie na spotkanie
(lekarz mieszkał daleko na przedmieściach), w dodatku dwa razy musiałam się przesiadać z
pociągu na pociąg. Na domiar złego wkrótce miałam całą tę drogę odbyć z powrotem, jadąc
do pracy. Już sama myśl o tym była bardzo męcząca.
- Nie sądzisz - pytał, stojąc ciągle nade mną - nie sądzisz, że potrzebny ci
odpoczynek?
- Tak - odparłam.
Wyszedł wielkimi krokami do sąsiedniego pokoju, skąd po chwili usłyszałam
rozmowę telefoniczną. Później często myślałam o tych następnych dziesięciu minutach -
moich ostatnich dziesięciu minutach.
Coś podpowiadało mi, by wstać i wyjść - minąć drzwi, przez które tu weszłam, przejść
kilka ulic do stacji kolejowej i poczekać na pociąg, który zabierze mnie do mojego
ogarniętego problemami chłopaka, do pracy i sklepu ze sprzętem gospodarstwa domowego.
Ale byłam zbyt zmęczona.
Lekarz wrócił wyraźnie zadowolony z siebie i bardzo czymś zaabsorbowany. Z jego
oczu biła duma.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]