Kallinger Joseph, Biografie seryjnych morderców, Seryjni Zabójcy (bols222)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kallinger Joseph
Polujący
Nie ma nic niezwykłego w amerykańskim ojcu, zabierającym syna na polowanie. Jednak, gdy
późnym rankiem, 8 stycznia 1975 roku, Joseph Kallinger zabrał swojego 13-letniego syna na
polowanie, wcale nie pojechali oni do lasu, a zdobyczą wcale nie miało być zwierze. Ofiarą miał
być człowiek, a właściwie to młoda atrakcyjna kobieta, najlepiej siedząca w domu i zajmująca
się małym dzieckiem.
Ojciec z synem wybrali się szukać swojej zdobyczy do małego miasteczka
Leonia. Mieszkańcy znali się tam długo i od razu wyczuwali obcych w swoim
mieście. Miejscowy listonosz - Salvatore Tufo zauważył ich spacerujących
wzdłuż Reldes Avenue przed 11 rano.
Lucy Bevacqua, kolejna mieszkanka Leonii, również zauważyła parę
nieznajomych, ale nie zwróciła na to większej uwagi. Dziesięć minut później
wróciła do domu, aby czekać na powrót swojej córki Andrei ze szkoły. Gdy
dziewczyna wróciła, Lucy poszła do skrzynki sprawdzić pocztę. Wtem
zobaczyła jak jej sąsiadka Edwina Romaine wybiega z domu i krzyczy coś o
śmierci. Lucy wiedziała, że mąż Edwiny jest w szpitalu z powodu ataku serca,
więc pomyślała, że pewnie umarł. Edwina osunęła się na ziemię i poprosiła Lucy o uwolnienie
jej stóp, które były związane cienkim sznurkiem. Zamiast tego Lucy pobiegła do domu, by
zawiadomić policję.
Oblężenie
Cztery godziny przed zauważeniem spacerujących obcych przez Salvatore Tufo, Didi Romaine
Wiseman, która została tego ranka w domu, aby opiekować się chorą babcią, zeszła do piwnicy
zrobić pranie. Gdy wróciła na górę, usłyszała pukanie, więc otworzyła drzwi. Mężczyzna w
drzwiach przedstawił się jako John Hancock - sprzedawca. Zapytał czy jest ktoś jeszcze w domu.
Didi zaniepokojona jego zachowaniem kazała mu odejść. Wówczas Kallinger zaczął szarpać się
z Didi, podczas gdy jego syn Michael stał na ganku i się przyglądał. Kobieta zeznała później, że
był to mężczyzna w średnim wieku, z ciemnymi włosami, o specyficznym zapachu. Mężczyzna
wyciągnął rewolwer i wepchnął Didi do pokoju. Jej syn Robert usłyszał szarpaninę, wbiegł do
pokoju i zaczął krzyczeć. Wtedy starszy Kallinger przyłożył mu pistolet do głowy i powiedział:
"To jest napad. Róbcie co wam każę, a nikomu nic się nie stanie." Następnie schował broń do
kieszeni i wyciągnął długi nóż. Zabronił Didi patrzeć na siebie i jeszcze raz zapytał czy jeszcze
ktoś jest teraz w domu. Kobieta odparła, że w domu znajduje się jeszcze jej chora babcia.
Wówczas Joseph kazał Michaelowi sprawdzić, czy rzeczywiście jej babka jest inwalidką.
Piskliwy głos odrzekł, że tak. Joseph wepchnął Didi do pustej sypialni, okleił całą jej twarz
taśmą, razem z oczami i ustami, i kazał jej się rozebrać. Potrząsnęła głową, więc sam ją rozebrał.
Zapytał czy ktoś niedługo ma wrócić jeszcze do domu, a ona kiwnęła głową. Ściągnął z niej całą
biżuterię i związał jej ręce z tyłu. Kallinger zapytał o której córka Didi wraca do domu, a ona
pokazała na palcach piątą. Wtedy związał jej łokcie i kostki kablem i kazał sprawdzić
Michaelowi czy główne drzwi są zamknięte. Następnie rozebrał Roberta i położył go na łóżku
obok matki. Przewrócił Didi na plecy i rozszerzył jej nogi, a gdy zobaczył, że ma miesiączkę
wyciągnął jej tampon i wyrzucił na podłogę. Usłyszeli dzwonek do drzwi. To była Randi -
siostra Didi. Randi zdziwiła się, że drzwi są zamknięte, i że otworzył je jakiś nieznajomy
mężczyzna. Joseph wciągnął ją do domu, przystawił pistolet do głowy i powiedział, że to jest
napad, i ma robić to, co on jej każe. Kazał jej zamknąć oczy i popchnął ją w stronę schodów.
Żądał pieniędzy, więc dała mu wszystko, co miała. Zaprowadził ją do sypialni, gdzie ujrzała Didi
Joseph Kallinger
i Roberta leżących nago na łóżku. Myślała, że nie żyją, więc Kallinger kazał jej sprawdzić czy
oddychają. Mężczyzna jeszcze raz spytał, gdzie są pieniądze. Randi odrzekła, że kilka dolarów
jest w pudełku na szafie. Kiedy Michael poszedł to sprawdzić, Joseph kazał jej się rozebrać.
Zobaczył, że ona także miesiączkuje i rozczarował się. Gdy Randi zastanawiała się co będzie
dalej, znowu usłyszeli dzwonek do drzwi.
To była Edwina Romaine wraz ze swoją przyjaciółką, Rettą i jej chłopakiem Frankiem Welby.
Właśnie miała zaś przycisnąć dzwonek, kiedy drzwi otworzył nieznajomy mężczyzna z bronią w
ręku i kazał im wejść do środka. Instrukcje były takie same: "Róbcie co wam każę, a nic nikomu
się nie stanie." Rozkazał im się położyć w pokoju gościnnym - kobietom po jednej stronie
pokoju, a Frankowi po drugiej. Zdjął całą ich biżuterię i zegarki, a potem związał im ręce i nogi.
Joseph i Michael wyszli z pokoju. Zaczął dzwonić telefon, ale zignorowali go i wreszcie
przestał. Wkrótce po raz kolejny usłyszano pukanie do drzwi. Edwina rozpoznała głos 21-letniej
sąsiadki, Marii Fasching, która przyszła, żeby zobaczyć co się dzieje, gdyż wcześniej usłyszała
krzyki. Kallinger senior jej również kazał położyć się na podłodze w pokoju gościnnym.
Prawdopodobnie, widząc Franka jako zagrożenie dla swoich planów, Joseph związał mu ręce
razem z nogami, tak, aby tamten nie mógł się poruszyć. Następnie wrzucono Franka do piwnicy i
ściągnięto jego spodnie i majtki aż do kostek, a starszy Kallinger wyciągnął z kieszeni nóż i
przystawił go do penisa Franka. "Jeżeli się poruszysz, zostaniesz kobietą" - skwitował go
porywacz. Chwilę później Frank usłyszał głos Marii, protestujący przeciwko zaciągnięciu jej do
piwnicy, jednak z tego, co potem usłyszał wywnioskował, że dziewczyna została zgwałcona.
Następne krzyki dziewczyny były zagłuszane jakby chlupaniem, dopóki całkiem nie umilkły.
Edwina wystraszona, że następną ofiarą będzie albo ona, albo któraś z jej córek, wszystkimi
siłami stanęła na nogach i wyturlała się przez frontowe drzwi domu na zewnątrz, jednocześnie
krzycząc. Michael Kallinger wybiegł za nią, a w tym czasie w pokoju gościnnym Retta ukryła
się za sofą, a Randi, która nadal była na górze w sypialni i zdążyła uwolnić nogi ze sznura,
pobiegła do okna zobaczyć co się dzieje na zewnątrz domu.
Uratowani
Kiedy sierżant Robert R. MacDougall i jego asystent - sierżant Henry Alston dostali radiowe
wezwanie do uspokojenia krzyczącej kobiety na 124 Glenwood Avenue, nie wiedzieli czego się
spodziewać. Kiedy jednak dojechali do domu Romain'ów, stary weteran MacDougall wiedział,
że to coś poważniejszego niż przypuszczali. Najpierw porozmawiali z Lucy Bevacqua, która ich
wezwała z powodu histeryzującej sąsiadki. Policjanci zobaczyli Edwinę, która ze związanymi
nogami leżała na podjeździe. Gdy ona zauważyła mężczyzn zaczęła krzyczeć, że dwóch facetów
z bronią i nożami właśnie morduje uwięzioną w środku jej rodzinę. MacDougall słysząc o broni
pobiegł do samochodu, by wezwać wsparcie. Później wziął z samochodu rewolwer i ostrożnie
wkroczył do domu, w czasie, gdy jego partner zajmował się Edwiną. Za drzwiami zatrzymał się i
nasłuchiwał dochodzących z domu odgłosów, a następnie ruszył przez hall. Mijając pokój
gościnny zauważył okropny bałagan - potłuczone wazony i lampy pokrywały podłogę. Słysząc
hałasy dochodzące z drugiego końca pokoju, MacDougall wyciągnął rewolwer przed siebie i
powiedział: "Kimkolwiek jesteś wyjdź z podniesionymi rękoma." Przerażona Retta Romaine
wyturlała się zza sofy. Policjant zapytał kto jeszcze jest w domu, ale ona nie mogła mówić. Z
wielkim trudem udało jej się tylko wyszeptać jedno zdanie: "U góry". MacDougall rozwiązał ją i
kazał wyjść z domu zanim sam wyruszył na piętro. Na szczycie schodów usłyszał dochodzące z
sypialni jęczenie i kwilenie, więc postanowił ostrożnie tam wejść. W pokoju, na podłodze
siedziała naga Randi Romaine, z ustami oklejonymi taśmą. Jej siostra Didi i siostrzeniec Robert
leżeli również nago na łóżku. MacDougall uwolnił ich od taśmy i sznura. W tym samym czasie
detektyw Roger Quinton, który przybył na miejsce zdarzenia, dowiedział się od Edwiny, że
zakładnicy znajdują się również w piwnicy. On i dwoje innych oficerów zeszło do piwnicy.
Panowała tam okropna ciemność, a gdy włączyli światło, w rogu pomieszczenia zobaczyli
martwą dziewczynę - Marię Fasching - z podciętym gardłem. Prawdopodobnie udusiła się
własną krwią. Słysząc jęki z drugiej części piwnicy, policjanci znaleźli zakneblowanego Franka,
na szczęście nic mu się nie stało.
Polowanie
Przeszukanie reszty domu nie zajęło policjantom zbyt dużo czasu. Szybko też zauważyli, że
sprawcy całego zamieszania zbiegli. Nikomu oprócz Marii nic się nie stało. Detektywów
zastanowiło to, że wszyscy zakładnicy zostali rozebrani i molestowani, a Maria została
zgwałcona także po morderstwie.
Rysopisy Kallingerów zostały rozesłane po Leonii, a policję postawiono w stan najwyższej
czujności i gotowości. Kiedy policjanci szukali morderców dostali wezwanie do domu Evy
Rumi, mieszkającej kilka przecznic od Romaine'ów. Kobieta zeznała, że gdy spacerowała ze
swoim psem koło parku, zauważyła biegnącego mężczyznę, który trzymał za rękę chłopca.
Zatrzymali się koło boiska, a starszy mężczyzna ściągnął płaszcz, schylił się i zaczął coś robić na
ziemi, a następnie zrzucił z siebie jeszcze krawat i koszulę. Kiedy pobiegli dalej, Eva podeszła
do ubrań, które zostawili. Leżały blisko kałuży, więc kobieta domyśliła się, że starszy facet mył
w niej ręce. Ubrania były całe brudne od błota i krwi. MacDougall po usłyszeniu historii Evy
pojechał w pobliże boiska i zabrał stamtąd ubrania, które oddał do analizy. Mimo, że nie było
pewności, że zakrwawiona koszula i krawat są bezpośrednio połączone z morderstwem Marii
Fasching, policja postanowiła na podstawie znaczku pralni oraz nazwy firmy poszukać jakichś
dalszych wskazówek. Dom Romaine'ów także został zamknięty podczas szukania jakichkolwiek
śladów i odcisków palców. W jednym z pokoi na górze znaleziono maszynę do pisania, którą
sprawcy przestępstwa prawdopodobnie zostawili w pośpiechu.
Przez kilka dni po morderstwie Marii Fasching policja odnotowała wiele raportów mieszkańców
miasteczka o dwóch obcych. Większość wiadomości uzyskano od mężczyzny, który twierdził, że
tego samego ranka do jego drzwi zapukał ciemnooki mężczyzna w ciemnym płaszczu wraz z
nastolatkiem o blond włosach. Kiedy jego córka otworzyła drzwi, facet zapytał czy mieszkają tu
państwo Jones i gdy jej ojciec zszedł na dół już ich nie było.
Jednak najważniejsze było zeznanie kierowcy autobusu, który widział parę mężczyzn, kiedy
jechali jego autobusem z Leonii do Fort Lee. Kierowca był w stanie bardzo szczegółowo opisać
ich wygląd, powiedział także detektywom, że mężczyźni wyglądali jakby im się bardzo
śpieszyło lub jakby wręcz uciekali przed czymś.
Na podstawie zeznań świadków, którzy widzieli przyjazd i odjazd Kallingerów z Leonii, policja
zaczęła sporządzać mapkę ich wędrówki. Zaczęto także przeszukiwać ulice, którymi
prawdopodobnie zbiegli uciekinierzy, biorąc pod uwagę prawdopodobieństwo, że tak jak
zostawili ubranie niedaleko boiska, mogli zostawić gdzieś inne rzeczy. Porucznik Paul Dittmar z
policji w Leonii przeszukiwał ulicę Park Avenue, kiedy znalazł męski zegarek z
charakterystyczną, niebieską twarzą. Był ukryty w krzakach. Kilka kroków dalej znaleziono
brązową, skórzaną pochwę na nóż, a dziesięć minut później także i sam nóż. Miał on czarną
zaokrągloną rączkę oraz czteroipółcalowe ostrze. Był bardzo ostry i umazany krwią. W
późniejszym czasie wyniki autopsji potwierdziły, że ostrze znalezionego noża idealnie pasuje do
ran zadanych Marii Fasching.
Godzinę później ten sam detektyw znalazł w żywopłocie chromowany rewolwer kalibru 32. Był
załadowany. Niedaleko leżał zegarek Edwiny Romaine oraz złoty pierścionek jej córki Didi.
Następnego dnia, gdy kontynuowano poszukiwania, odnaleziono całą resztę skradzionej
biżuterii.
Wszystkie nadzieje policji na wyśledzenie napastników poprzez ślady na broni, którą znaleziono
znikły, gdy ją dokładnie zbadano. Nóż nie posiadał żadnych znaków ani numeru seryjnego.
Podobnie było ze znalezionymi ubraniami.
Policja sugerując się przesłanką, że ta sama para napastników może zaatakować w innych
regionach, rozesłała list gończy po całym Wschodnim Wybrzeżu, szukając jakichkolwiek
informacji o innej działalności zbiegów.
Kilka dni później policja dostała donos. Widziano mężczyznę i chłopca odpowiadających
opisom zbiegów, którzy byli podejrzani o cztery podobne zdarzenia w ciągu ostatnich sześciu
tygodni. Pierwszy incydent zdarzył się w Lindenwold, w New Jersey, 22 listopada 1974 roku.
Następne ataki zdarzyły się: 3 grudnia, w Harrisburgu, w Pennsylvanii, 10 grudnia w Baltimore
oraz 6 stycznia w Dumont, również w New Jersey. Wszystkie opisy napadów zgadzały się w
dwóch wyraźnych szczegółach. Wszystkie ofiary pamiętają to samo pierwsze zdanie z ust
napastnika: "Czy to mieszkanie państwa Jones'ów?" oraz dość niezwykły zapach Kallingera.
Podczas tamtych napadów jednak nikogo nie zamordowano, jedynie kobieta zaatakowana w
Harrisburgu otrzymała głęboką ranę w pierś. Wszystkie ofiary były straszone bronią przed
drzwiami wejściowymi, następnie wpychane do środka, wiązane i okradzione. Tylko dwie osoby
napastnik wykorzystał seksualnie. Raz Kallinger powiedział do jednej z kobiet: "Niech chłopak
robi co tylko ma ochotę", i zostawił ją sam na sam ze swoim synem. Chłopak rozebrał się i
próbował uprawiać z nią seks, jednak nie był w stanie osiągnąć erekcji.
Gdy FBI zbadało wszystkie 53 odciski palców znalezione w domu Romaine'ów, a także innych
ofiar, okazało się, że w zasadzie nie znaleziono nic. Dopiero dalsze badania naprowadziły
funkcjonariuszy na nazwisko sprawcy - KALINGER. Jednak niewiele dało to policji ani
Josepha, ani Michaela nie było ich w żadnej bazie danych.
W tym samym czasie oficer, który próbował znaleźć jakiekolwiek ślady co do przestępców, na
podstawie odnalezionej koszuli, dowiedział się, że została ona kupiona w sklepie Berg Brothers
w Filadelfii, w 1973 roku przez bliżej nieznanego mężczyznę. Mając nadzieję, że klient ten jest
mieszkańcem Filadelfii, detektyw Robert Roseman dodzwonił się do tamtejszej siedziby policji i
zapytał czy odnotowano tam kogoś o nazwisku KALINGER lub podobnym. Odnaleziono tylko
jedną osobę o tak brzmiącym nazwisku, mimo że inaczej pisanym. Był to Joseph M. Kallinger,
mieszkaniec Filadelfii, który był niejednokrotnie notowany.
Zakończenie
Akta Kallingera w policji z Filadelfii zawierały jego aktualny adres oraz zdjęcia, które idealnie
pasowały do rysopisów, wykonanych na podstawie zeznań ofiar przestępcy. Policja zaczęła
zestawiać dowody przeciwko Josephowi. Wiedząc już gdzie mieszka i, że jest to dosłownie kilka
metrów od sklepu, gdzie kupiono koszulę, zaczęto przeszukiwać okoliczne pralnie, w celu
znalezienia jakiegokolwiek dowodu, że koszula należy do niego. Znaleźli to, co chcieli, gdy
dotarli do Josepha Felchera - właściciela jednej z pralni. Kiedy tylko pokazano mu zakrwawioną
koszulę przestępcy, on od razu ją poznał: "To Joe Kallingera. On pracuje jako szewc niedaleko
stąd." Gdy zapytano go o to, jakim cudem rozpoznał koszulę nie patrząc nawet na metkę,
odpowiedział, że wszystkie jego koszule tak samo śmierdzą. Chodziło mu o zapach kleju,
którym Kallinger naprawiał buty.
Kiedy zidentyfikowano koszulę, policja postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej o swoim
podejrzanym. Dowiedzieli się, że pracował on w swoim własnym warsztacie szewskim
niedaleko domu. Nauczył się tego fachu od swojego ojca Stephena Kallingera- imigranta z
Austrii, który zmarł w 1965 roku, w wieku 72 lat. Przybrana matka Josepha - Anna, dalej
mieszkała w pobliżu. On sam urodził się 11 grudnia, 1936 roku i miał zaledwie 18 miesięcy, gdy
Anna i Stephen go adoptowali. Gdy miał 16 lat, po raz pierwszy ożenił się, z kobietą imieniem
Hilda. Mieli dwójkę dzieci - Stephena i Annę. Kiedy Joe miał 20 lat rozwiedli się. Powodem
miała być jego niezdatność seksualna. W 1958 ożenił się ponownie, tym razem z 23-letnią
Elizabeth (Betty) Baumgard i miał z nią pięcioro dzieci: Josepha Juniora, Mary Jo, Michaela,
Jamesa oraz Bonnie Sue. To właśnie przez Joey'a Juniora, Mary Jo i Michaela, policja zwróciła
na niego uwagę po raz pierwszy. Pewnego dnia dzieci poszły na komendę, aby powiedzieć, że
ich ojciec się nad nimi znęca. Potwierdził to 19-letni sąsiad Kallinger'ów, który zeznał, że
tydzień wcześniej, gdy Joseph wrócił z pracy i zobaczył bawiące się na dworze dzieci, zaczął po
nich krzyczeć, a później wyciągnął pistolet i kazał im wracać do domu. Mary Jo zeznała, że
ojciec nie raz groził jej nożem, regularnie ją bił i próbował przypalać gorącym pogrzebaczem.
Dziewczynka opowiedziała również, jak musiała się rozbierać przed całą rodziną przez 15-
minutowe spóźnienie.
Po wysłuchaniu dzieci, policja wysłała je do pobliskiego szpitala na badania psychologiczne,
które potwierdziły ich wewnętrzne rany i skargi na ojca. Udano się więc do domu Kallingera na
spotkanie z ojcem rodziny. Joseph oczywiście wszystkiemu zaprzeczył, zresztą tak, jak i jego
żona, która uznała, że dzieciaki wszystko zmyśliły. Kallinger jednak został wezwany przed Sąd
Rodzinny i stamtąd odesłany do ośrodka psychiatrycznego przy jednym z więzień. Podczas
leczenia stwierdzono, że jego mentalne problemy zaczęły się już, gdy miał 15 lat. Miał duże
trudności w szkole, a także trochę kłopotów z przybranymi rodzicami. Był dzieckiem bardzo
buntowniczym, bez szacunku dla nikogo i niezdyscyplinowanym. W 1957 roku przeleżał w
szpitalu jedenaście dni, ponieważ skarżył się na bardzo silne bóle głowy. Lekarze zdiagnozowali,
że Joseph ma zaburzenia nerwowe i przepisano mu silny lek psychotropowy.
24 lipca 1959 roku znaleziono go, na schodkach jednego z małych kościółków w Pennsylvanii,
pogrążonego w częściowej amnezji. Poddano go serii testów, które wykazały, że cierpi na
pewien rodzaj dewiacji seksualnej, wywołującej wrogość wobec kobiet. Nieco później okazało
się, że zaburzenie to może być skutkiem przeprowadzonej na nim w wieku 6 lat operacji
przepukliny, przez którą to jego penis przestał rosnąć. To doprowadziło go później do sporych
kompleksów, gdyż uważał, że przez to jego penis jest nienaturalnie mały jak na dorosłego
mężczyznę. Innymi słowy po prostu wyżywał się na kobietach, które były od niego słabsze,
próbując zrekompensować sobie w ten sposób małego członka. Lekarze w swoim raporcie
napisali również, że Kallinger cierpi także na jedną z form schizofrenii paranoidalnej.
Wszystkie zarzuty przeciwko Kallingerowi przedstawione w Sądzie Rodzinnym zostały przyjęte.
Joseph został skazany na 11 miesięcy więzienia, jednak po odbyciu 7 miesięcy, reszta wyroku
została zamieniona na wyrok w zawieszeniu. W lutym 1973 roku, Joey, Michael i Mary Jo
zeznali pod przysięgą, że wszystkie poprzednie zarzuty dotyczące ich ojca zostały zmyślone.
Policja, podejrzewając, że to oświadczenie mogło być wymuszone przez Kallingera, chciała
jeszcze raz przesłuchać dzieci, jednak one nie zgodziły się na to. Tak więc zarzuty przeciwko
niemu zostały wycofane, a akta oczyszczone.
Śmiertelne podejrzenie
Mimo, że wcześniejsze podejrzenia policji co do Kallingera seniora zostały anulowane, zaledwie
dwa lata po tamtych wydarzeniach, gdy jego syn Joey przedwcześnie zmarł, Joseph powrócił
pod obserwacje komisarzy. Po zapewnieniach Joey'a, że wszystkie zeznania przeciwko jego ojcu
zostały sfabrykowane, chłopiec został wysłany do szkoły z internatem. Joey miał wcześniej
kłopoty z powodu stosunków seksualnych ze starszymi mężczyznami, a po testach
psychologicznych stwierdzono u niego poważne zaburzenia umysłowe. Niedługo potem uciekł
ze szkoły, a dzień później pojawił się w biurze jednej z lokalnych gazet. Był cały posiniaczony.
Powiedział, że spadł z platformy kolejowej okazało się, że ma złamaną nogę i to aż w trzech
miejscach. Kiedy Joey był jeszcze w biurze gazety, wezwano jego ojca i po długiej kłótni
chłopak zgodził się wrócić do internatu.
W maju 1974 roku zwolniono Joey'a ze szkoły, a miesiąc później ojciec wpłacił 45 tysięcy
dolarów na polisę ubezpieczeniową syna. Po kilku tygodniach Kallinger senior zjawił się na
policji, by zgłosić zaginięcie Joey'a. Po trwających dwa tygodnie poszukiwaniach, znaleziono go
w opuszczonym budynku, niedaleko miejsca zamieszkania Kallinger'ów. Budynek ten miał
niedługo być zburzony, a ciało chłopca zostało częściowo zmiażdżone przez pracujące tam
wcześniej maszyny. Prawdopodobnie to właśnie było przyczyną problemów ze znalezieniem
bezpośrednich przyczyn śmierci. Gdy policja dowiedziała się o wpłaconych wcześniej
pieniądzach na polisę ubezpieczeniową syna Kallingera, nabrała poważnych podejrzeń i zaczęła
zbierać jakiekolwiek dowody przeciwko niemu. Później pojawiły się kolejne podejrzenia.
21 maja 1963 roku, piwnica budynku na 2039 East Fletcher Street doszczętnie spłonęła. Okazało
się, że właścicielem budynku jest nie kto inny jak sam Joseph Kallinger. Wysokość wypłaconego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]