Klub Kosmohikanów - Ewa Lach, Dla dzieci

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Obwolutę, kartę tytułową i okładkę projektowałaELŻBIETA GAUDASIŃSKA„Czytelnik“, Warszawa 1972. Wydanie I.Nakład 40 290. Ark. wyd. 11,4; ark. Drwlc. 18.Papier druk. m/gi. 82X104, kl. IV, 65 g z Kluczy.Oddano do składania 29 II 1972 r. podpisano dodruku 1 VIII 1972 r. Druk ukończono we wrześniu 1972 r.Szczecińskie Zakłady Graficzne.Zam. wyd. 951; druk. 897 A-78-219. Cena zł 16,—Printed in PolandWAKACJE SKOŃCZONE— Mam przeczucie, że to nasze ostatnie kosmohikańskie lato— mruknął ponuro Zbyszek zerkając w stronę wyciągniętego nanadrzecznym piachu Michała. Wódz Atomowy Tomahawkzawiesił pióropusz na najbliższej gałęzi, na nos włożyłprzeciwsłoneczne okulary i zatonął w lekturze „Problemów”.Gośka zdziwiła się nieco, nie posądzała brata o skłonność dorefleksji. Sama wiedziała o tym od dawna, od pierwszego dniapobytu w „Cichatce”, i może dlatego oddawała się każdejzabawie bez reszty, pełna nowych, zwariowanych pomysłów,rozbrykana i swobodna jak nigdy dotąd. Przeżyli cudownylipiec. A tak z początku kręcili nosami, gdy tato zapłonąłentuzjazmem dla odkrywania Głuchej Prowincji i zamiast jakco roku nad morze czy w góry, przytaskał rodzinę gdzieś wśrodek mapy, do źródeł Noteci. Tu, na bezludziu, ukryli swójletni domek zaprzyjaźnieni z Borzęckimi państwo Filipiakowiez Poznania. „Cichatka” tak przypadła do gustu Kosmohikanom,że nie mogli się zdecydować na powrót do cywilizacji, uknuliwięc subtelną intrygę, dzięki której przybyli na sierpieńwłaściciele ustronia zapragnęli gorąco poopiekować się nimijeszcze przez co najmniej dwa tygodnie. Rodzice odetchnęli zulgą i wyjechali czym prędzej, podrzucając Filipiakom także iJarka Marcinowskiego, powierzonego im na wakacje przezmatkę.— No, popatrz na niego — mruczał dalej Zbyszek, zły naMichała o zlekceważenie jego wspaniałego pomysłu nocnegonapadu na leśniczówkę, oddaloną od „Cichatki“ o jakieś pięćkilometrów. — Lada dzień zacznie zadzierać nosa, dorosłylicealista. Szczęściarz, uciekł przed ósmą klasą i tylko czekać,jak zacznie nas traktować w stylu „jawwaszymwiekuhoho“!— Cóż, czas leci — zauważyła filozoficznie Gośka. — A Jarkajeszcze nie widać — dodała obserwując ścieżkę, którą razdziennie dyżurny posłaniec przywoził na rowerze zakupy orazwieści ze świata. Leżakująca nie opodal pani Filipiakowatakże nie mogła się doczekać poczty i Gośka starała się niedomyślać, jakiej treści list od rodziców byłby tu najmilejwidziany. Zaczął się bowiem drugi tydzień ujarzmianiaWolnych Ludzi Puszczy i tylko mała Madzia cieszyła sięszczerze z posiadania „rodzeństwa“.Trudno, nie wszyscy dorośli mają dostateczne kwalifikacje narodziców wielodzietnych, co nie każdy niedorosły potrafi wporę zrozumieć.Z tranzystora przy leżaku popłynął hejnał mariacki, paniFilipiakowa uznała, że trzeba podać dzieciom lekki posiłek. Gdykrzątała się po kuchence, na polankę wyjechał z lasu Jarek.Adzik i Madzia zaraz go otoczyli wyrywając torbę z zakupami,zagarnęli też listy. Jarek oparł rower o ścianę domku, chwilęprzy nim pomajstrował, wreszcie powoli zbliżył się do rzeki iusiadł w trawie obok Zbyszka. Milczał patrząc nieruchomo nadrugi brzeg. Gośka wyczuła, że coś się stało.— Adzik! Gdzie poczta? — ocknął się Michał. Najmłodszy niezareagował, nadąsał się tylko. — Prawda, ty się już uważasz zaAndrzeja, przepraszam.— List jest do Gośki — podkreślił najmłodszy. — Proszę.Mama poważnym tonem zaapelowała do taktu córki,nakłaniając do szybkiego przyjazdu. Krótko, jasno, tylkoostatnie zdanie zabrzmiało tajemniczo: „wasz szybki powrótjest konieczny ze względu na dobro Jarka“.— Hm... — Gośka spojrzała niepewnie na Jarka. Chłopiecnie zmienił pozycji ani wyrazu twarzy. Bracia nic niezauważyli. Przysunęła się bliżej i spytała przyciszonymgłosem: — Możesz powiedzieć, co się stało?— Mogę... czemu nie? I tak się wszyscy dowiedzą — odparłpo chwili. Podniósł głos, starając się opanować jego drżenie:— Moja matka wyszła za mąż.Zbyszek gwizdnął, Michał zmarszczył brwi. Gośka wyczuła, żenie można teraz milczeć, i zasypała Jarka pytaniami,przybierając możliwie neutralny ton:— Kiedy? Gdzie? Znasz tego pana? Jak ci o tym oznajmiła? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • motyleq.opx.pl