Kenner Julie - Trylogia Starka 01 - Uwolnij mnie, Ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Plik jest zabezpieczony znakiem wodnym
===blhhU2RS
Redakcja
stylistyczna
Monika
Kiersnowska
Korekt
a
Halina
Lisińska
Renata
Kuk
Zdjęcie
na
okładce ©
Charles
Humphries/iStockphoto
Tytuł oryginału
Release
Me
Copyright
© 2012 by J. Kenner
This
translation published by arrangement with Bantam Books,
and
imprint of Random House Publishing Group,
a
division of Random House, Inc.
All
rights reserved.
For
the Polish edition
Copyright
© 2013 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN
978-83-241-4640-6
Warszawa
2013. Wydanie I
Wydawnictwo
AMBER Sp. z o.o.
02-952
Warszawa, ul. Wiertnicza 63
tel. 620
40 13, 620 81 62
Publikację elektroniczną przygotował:
===blhhU2RS
Rozdział 1
C
hłodna
oceaniczna
bryza muska moje nagie ramiona. Drżę. Żałuję, że
nie poszłam za radą współlokatorki i nie zabrałam ze sobą szala. Minęły
dopiero cztery dni, odkąd przyjechałam do Los Angeles i nie przyzwyczaiłam
się jeszcze, że lato tutaj kończy się wraz z zachodem słońca. W Dallas
czerwiec jest upalny, lipiec jeszcze bardziej, a sierpień to piekło.
W
Kalifornii sprawa wygląda inaczej — przynajmniej na wybrzeżu.
Pierwsza lekcja życia w Los Angeles: zawsze bierz ze sobą sweter, jeśli
jesteś poza domem po zmroku.
Oczywiście mogłabym zejść
z
balkonu i wrócić na przyjęcie. Wtopić się w
tłum milionerów. Zagadywać gwiazdy. Patrzeć posłusznie na obrazy. To w
końcu uroczysty wernisaż i mój szef zabrał mnie tu, żebym poznawała,
przedstawiała się, oczarowywała i rozmawiała. A nie rozkoszowała się
widokami.
Na
moich oczach krwistoczerwone chmury pożerają pomarańczowe
niebo. Błękitnoszare fale lśnią skąpane w złocie.
Chwytam
mocniej barierkę i pochylam się, przyciągana intensywnym,
nieosiągalnym pięknem zachodzącego słońca. Żałuję, że nie wzięłam ze sobą
mojego nikona — mam go od czasów liceum. Oczywiście i tak nie zmieściłby
się do mojej bajeranckiej torebeczki z koralików. Wielki aparat plus mała
czarna to modowa katastrofa.
Ale
to mój pierwszy zachód słońca nad Pacyfikiem i zależy mi, żeby jakoś
utrwalić tę chwilę. Wyciągam iPhone, pstrykam zdjęcie i błyskawicznie
przesyłam je na Twittera. Teraz cały świat wie, że Nikki Fairchild lubi ładne
widoki.

Przy
tym obrazy są trochę zbędne, prawda? — Rozpoznaję gardłowy
kobiecy głos i odwracam się do Evelyn Dodge, dawnej aktorki, która została
agentką, a potem mecenasem sztuki. A dziś jest również moją gospodynią.
— Przepraszam. Wiem, że
pewnie
wyglądam jak podekscytowana
turystka, ale w Dallas nie mamy takich pięknych zachodów słońca.

Nie
przepraszaj — odpowiada. — Nieźle płacę za ten widok, co
miesiąc wypisując czek za kredyt hipoteczny. Mam nadzieję, że jest
naprawdę cholernie niesamowity.
Śmieję się
i
od razu czuję się lepiej.

Chowasz
się?
— Słucham?
— Jesteś nową asystentką
Carla, prawda?
— pyta. Carl to od trzech dni
mój szef.

Nazywam
się Nikki Fairchild.
— Już
sobie
przypominam. Nikki z Teksasu. — Mierzy mnie wzrokiem i
zastanawiam się, czy nie jest rozczarowana, że nie mam burzy włosów i
kowbojskich butów. — Kogo masz złowić?
— Złowić? —
powtarzam, jak
gdybym nie wiedziała, o co jej chodzi.
Unosi
brwi.

Skarbie, ten
facet wolałby chodzić po rozżarzonych węglach, niż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • motyleq.opx.pl